“Więź. Dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od kolegów”

Książka autorstwa Gordona Neufelda oraz Gabora Mate, w jednej z opinii zamieszczonej na okładce jest „lekturą obowiązkową dla każdego kto opiekuje się dziećmi” (Ottawa Citizen).  Przeczytaj recenzję tej książki!

 

Po szczegółowym zapoznaniu się z jej treścią, zgadzam się z przytoczonymi powyżej słowami. Podzielam koncepcję przedstawioną przez autorów, o czym świadczą liczne zakreślenia, wykrzykniki i zabawa kolorami na każdej niemal stronie!

„Bazą” przedstawionej koncepcji jest teoria przywiązania Bowlby’ego z 1969, zgodnie z którą dla prawidłowego rozwoju potencjału dziecka niezbędna jest relacja z osobą opiekuna, relacja, która zaspokaja podstawowe potrzeby biologiczne oraz psychologiczne dziecka. (Bowlby sam żywo interesował się tematyką więzi, dlatego zapewne, jak twierdzą niektórzy, iż sam doświadczył wczesnej separacji od rodziców, którzy to umieścili go w szkole z internatem). Ta silna zależność dziecka od rodziców oraz pełna miłości i zaangażowania odpowiedź rodzica na potrzeby dziecka sprawia, iż z każdą chwilą umacnia się między nimi więź, która zaowocuje zaufaniem dziecka do opiekuna. Rodzic, z racji tego silnego przywiązania, często „przechodzi samego siebie” wypełniając po kilkakroć tę samą czynność zmieniania pieluchy, karmienia, kołysania i to mimo kilkudniowego często deficytu snu. (Przy tej okazji przypomina mi się zbiór kołysanek autorstwa A. Mansbacha zatytułowany „Śpij już, k…a, śpij :-)).

Rodzice często zmuszają siebie do nadludzkiego wysiłku, w imię tej budującej się relacji, dziecko zyskuje natomiast przekonanie, że rodzic jest tym, na którym można się oprzeć, swego rodzaju busolą, za którą nie zawaha się podążyć.

Zdrowa więź jest gwarantem „radosnego rodzicielstwa”, lub choćby czyni je łatwiejszym, gdyż opiekun „poświęcając się” dla swego dziecka powoduje tym, iż dziecko pragnie włożyć swoje serce w to, by być rodzicom posłusznym, szanować ich. Zdrowa więź jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju psychospołecznego naszego potomstwa i dopóki nie będzie się czuło bezpiecznie, dopóki będzie odczuwało lęk przed utratą obiektu przywiązania, dopóty inwestować będzie całą swoją życiową energię, by odzyskać to bezpieczeństwo. Kluczowym więc jest poczucie bycia kochanym bezwarunkowo, bez względu na to, jakie będzie, czy jakie wybory podejmie w przyszłości. Tylko bezwarunkowa akceptacja pozwoli dziecku „odkryć siebie”, swoje słabe strony i pozwoli rozwinąć się. Dzięki niej dziecko zyska aprobatę dla ambiwalentnych postaw czy uczuć.

Analizując czasy współczesne, autorzy dochodzą do wniosków, iż proces tworzenia więzi opiekun – dziecko przebiega często w sposób nieprawidłowy, czego skutkiem jest „przesunięcie” uwagi dziecka z relacji ja- rodzic, na ja- rówieśnicy. Rodzic przestaje być dla dziecka autorytetem, niewyczerpaną skarbnicą wiedzy, dziecko poszukuje, co jest niezmiernie niepokojące, odpowiedzi na swoje wątpliwości u rówieśników, którzy, siłą rzeczy, posiadają jedynie swoją, niedojrzałą jeszcze perspektywę. Głównym wskaźnikiem tego zjawiska jest silne upodabnianie się do rówieśników, przejmowanie ich „stylu”, języka itd. „Dziecko chce być podobne do tych, z którymi czuje największą bliskość”.

Osobiście na co dzień pracuję z młodzieżą w obszarze uzależnień, gdzie widać wyraźnie, jak bardzo jakość więzi rodzicielskich wpływa na poczucie wartości dziecka, na wybory jakich dokonuje. Rzecz jasna, młodymi ludźmi kieruje potrzeba eksplorowania świata, tak żywa w okresie dorastania, potrzeba budowania własnej autonomii, tożsamości, jednakże tam, gdzie udaje się zawiązać relację, gdzie często jestem pierwszym „zdrowym dorosłym w życiu dziecka”, tam obserwuję, iż energia przekierowuje się na działania służące rozwojowi i dojrzewaniu. „Dziecko musi być otwarte na nas, jeśli mamy z powodzeniem troszczyć się o nie, pocieszać je, wskazywać mu drogę i wychowywać”, zatem ciepła, akceptująca postawa pozwala osiągnąć to, co wydaje się niemożliwe, „Jeśli dziecko jest „złe”, to powinniśmy naprawić relację, a nie dziecko”.

Zaciekawiła mnie pojęcie dwubiegunowości więzi, koncept zgodnie z którym relację możemy przyrównać do magnesu, który przyciągając do relacji rówieśników, odpychać będzie równocześnie rodziców i vice versa. Autorzy przyrównują ten stan do zdrady, dobra, czujna relacja z rodzicem sprawi, iż wzajemnie będą dla siebie prawdziwi i lojalni. Nie możemy „posiadać” kilku niespójnych ze sobą figur przywiązania, nie jest to po prostu możliwe. Czym bardziej dziecko zwiąże się z rówieśnikami, tym bardziej stronić będzie od dorosłych, rodziców zaś w szczególności. Na próby przywrócenia relacji „pod naciskiem” dziecko będzie reagować agresją i odrzuceniem. Wiemy, iż koledzy nie zaspokoją w dziecku jego podstawowych potrzeb, nie dadzą mu bezwarunkowej miłości i akceptacji, których potrzebuje. Cała energia zostanie więc „zainwestowana” w zapełnienie pustki, uniemożliwiając tym samym harmonijny rozwój jednostki. Co więcej, dziecko nauczy się nie okazywać słabości przed rówieśnikami i „opancerzy się”, by uchronić przed drwiną. To, czego młodzi oczekują od siebie nawzajem, to bycia „cool” za cenę swojej indywidualności, temperamentu i rzeczywistych postaw. Przyjmowanie pozy jest najbardziej bezpiecznym z rozwiązań. Aby być zaakceptowanym należy upodobnić się do innych, co skutecznie blokuje proces dojrzewania.

Dla autorów większość problemów, z którymi borykamy się wywodzi się właśnie z braku więzi. Zbyt często koncentrujemy się jedynie na symptomach, czyli zachowaniach, nie zaglądając „do głębi”. To osoba dorosła odpowiedzialna jest za proces tworzenia więzi z dzieckiem i powinna posiadać tego pełną świadomość, gdyż „dzieci mogą wiedzieć czego chcą, ale ryzykowne jest przypuszczenie, że wiedzą, czego potrzebują”. Żadne metody wychowawcze nie okażą się skuteczne, jeśli zabraknie tego podstawowego „składnika” jakim jest więź z osoba dorosłą.

G. Neufeld, G. Mate, „Więź. Dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od rówieśników”, Wydawnictwo Galaktyka, Wydanie I, dodruk 2018.

Recenzję napisała Magdalena Maciejewska Henry
Psycholog , Psychoterapeuta uzależnień, Realizator programu FreD goes net na terenie Wielkopolski